Instytucya Akademii Literatury Polskiej powinnaby zrzeszyć i reprezentować ogół piszących wszystkich dzielnic Polski i emigracyi. Zarząd tego ciała powinienby się składać z najgodniejszych pisarzy i musiałby ulegać zmianie co rok, czy co dwa lata, dla uniknięcia majoryzacyi kierunków literackich jednych przez drugie, oraz z obawy przed wytworzeniem się wszelkiego rodzaju magnateryi, matadoryzmu klik i zespołów, które mocą posiadania przydługiej władzy mogłyby szkodliwie oddziaływać na swobodę ujawniania się kierunków i prądów nowych. Zarząd ów byłby instancyą dla obrony samotnego pracownika literackiego w rozległej dziedzinie materyalnego życia, która aż dotąd była dlań wrogim «światem». Czy ktokolwiek pomyślał kiedy w Polsce o tem, że literat musi prowadzić samodzielne do swych prac studya, równie jak «uczony», przesiadywać w bibliotekach, szperać w starych i nowych rękopisach, odbywać niezbędne podróże, poznawać stare i nowe kultury świata, oglądać własnemi oczyma lądy i morza, zwiedzać obce miasta i zgromadzone w nich skarby sztuki, skoro współpracownikiem tej właśnie dziedziny życia jest w swej ojczyźnie? Tylko młodzieniec, «pracujący na polu naukowem», zasługuje na obfite stypendya, na rekomendacye, polecenia, ułatwianie wstępów do instytucyi naukowych, muzeów, galeryi, bibliotek, na opiekę i obronę Literat idzie zawsze własną drogą, z boku czy z tyłu, a na poparcie zamierzeń bynajmniej nie zasługuje. Ma
Strona:PL Stefan Żeromski - Projekt Akademii Literatury Polskiej.djvu/47
Ta strona została przepisana.
III