w razie udowodnienia winy, nazawsze to nazwisko z kart literatury narodowej wykreślić.
Warto tutaj przypomnieć drugą sprawę, którą znam dobrze, gdyż żywy w niej brałem udział, — tak zwaną sprawę rapperswilską. Grono osób żądało publicznie usunięcia z muzeum w Rapperswilu falsyfikatów i najrozmaitszych nonsensów, ułożenia wartościowych przedmiotów, tam zgromadzonych, w pewien porządek, któryby cudzoziemcowi, jak to było w intencyi założyciela, dawał pewien obraz kultury polskiej. Do obrony nie czego innego w istocie rzeczy, tylko właśnie falsyfikatów, stanęli ławą, powołani przez zarząd muzealny, młodzi profesorowie uniwersytetu jagiellońskiego, prawnicy z Krakowa i Lwowa i rozmaici luminarze ze wszystkich dzielnic. Korzystając z braku świadków, których w ciągu trzech dni trwania sądu niepodobna było dostawić z rozmaitych krańców Europy, oraz nie uwzględniwszy trudności w zgromadzeniu dokumentów, sąd, ad hoc z owych luminarzy złożony, wydał wyrok, potępiający akcyę krytykującą. Przeciągnięto wówczas w prasie polskiej, a nawet w obcej, nazwiska wszystkich śmiałków, którzy odważyli się stosunki rapperswilskie w świetle prawdy ukazać, przez wszelkie wypróbowane co do skuteczności komplety oszczerstw i wyzwisk. Wówczas, zgromadziwszy wszelkie dowody, napisałem broszurę p. t. O przyszłość Rapperswilu, gdzie cytatami i danemi, absolutnie stwierdzającemi prawdziwość pierwszego oskarżenia, wykazałem istotę rzeczy. A dziś? Po śmierci głównych przedstawicieli dawnego zarządu muzealnego nowa dyrekeya usunęła wszystko, co w mojej broszurze do
Strona:PL Stefan Żeromski - Projekt Akademii Literatury Polskiej.djvu/49
Ta strona została przepisana.