w jednem z miast Polski, — może w stolicy, w Warszawie, — w małej zapewne izdebce. Lecz skoro tylko wybrany zostanie i pocznie urzędować, utworzą się w łonie świata literackiego sekcye, przypuśćmy, językowa, przekładów z języków obcych, wydawnicza, obrony prawnej, sądowa i t. d.
Już może ten pierwszy zarząd zdoła wyróżnić pisarzy pierwszej wody, choćby wydali jeden jakiś tomik, a jeśli nawet nie będzie mógł dać im pieniężnej nagrody, stypendyum na podróż i studya, to przez to wyróżnienie zdoła niejednego ocalić od zguby, od ciężkich robót w dziennikarstwie, albo zmajoryzowania przez lichotę. Z czasem pieniądze się znajdą. Może już pierwszy zarząd zdoła zorganizować ogólny plan biblioteki przekładów i wejść w porozumienie z księgarzami co do jego zrealizowania. Nie doradzałbym tylko kierownictwu Akademii Literatury Polskiej zamieniania jej na towarzystwo wydawnicze, drukowania i sprzedawania tworzącego się piśmiennictwa doby bieżącej. Poeci i literaci są twórcami, producentami dzieł sztuki pisarskiej. Sprzedażą tych dzieł, rozrzucaniem ich po świecie trudnią się zawodowi kupcy, czyli księgarze. Zarabiają oni na tym procedurze znaczne, a nawet wielkie sumy, ponieważ wkładają w przedsiębiorstwa handlu książkami kapitały, zakładają i utrzymują
w wielkiej, powszechnej bibliotece, zmuszając do czytania we w własnym języku, jak to czynią Anglicy, Niemcy, Francuzi, Włosi, a nawet Rosyanic, rozszerzy się i pogłębi kulturę narodową. Prace przygotowawcze w tym kierunku można rozpocząć natychmiast. To samo, oczywista, stosuje się do prac przygotowawczych w dziedzinie badań języka.