Strona:PL Stefan Żeromski - Promień.djvu/098

Ta strona została uwierzytelniona.



V

W połowie maja ukazał się pierwszy numer wznowionego Echa i wywarł niejakie wrażenia doborem artykulików. Okazało się, że Grzybowicz, szumnie zwany sekretarzem redakcyi, był dzielnym literatem. Pisał swoim własnym, wesołym stylem, zdradzającym dziennikarza, a raczej poetę gazety z daru i użyczenia losu. Numer pierwszy nie zawierał jeszcze ani śladu tego, co miały przynieść następne, a jednak uderzył ludzi czytających żywotnością swoją. Bardzo silnie interesował się nową redakcyą współzawodnik, właściciel Gazety łżawieckiej, p. Olśniony. Pewnego dnia w godzinach przedpołudniowych zjawił się u drzwi tymczasowej redakcyi i administracyi, którą stanowiły dwie ciasne izdebki Raduskiego i zaznaczył, że przychodzi opłacić prenumeratę, a także, jako stary na tutejszej glebie gazeciarz, życzyć tysięcy i tysięcy abonentów redaktorom i wydawcom nowego pisma. Raduski, jeszcze w negliżu, serdecznie powitał i usadowił na krześle redaktora Olśnionego, a sam co tchu zaczął się ubierać. Stary publicysta był mężczyzną dziwnie suchym i wysokiego wzrostu. Gęste, szpakowate włosy strzygł przy samej skórze. Na górnej wardze nosił mały wąsik, niepod-