Strona:PL Stefan Żeromski - Promień.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

przedstawiać swój własny, jakoby nieporównany, wzór katalogowania, umieszczania sygnatur, manifestował biegłość swą w odczytywaniu znaków, symbolów, cyfr i liter na okładzinach etc. Raduski słuchał go ze spokojem, jednem uchem chwytając, a drugiem wypuszczając te wiadomości.
— Zbiór starych książek, panie dzieju, — mówił bibularz, trzęsąc rękami — to nie księgarnia, to nie skład druków, to żywy organizm, zrozumiale przemawiający. Każda z tych książek ma swoją historyę i dla człowieka, co dłużej na nią patrzy a myśli, ma dziwny urok i wzbudza szacunek. Niech no pan zważa, ile ich to tu jest roztrząsań, dociekań, uniesień ducha, wizyi, marzeń, poetyckiego wzruszenia, napomnień, kłótni, przekleństw i błogosławieństw... A już to wszystko, cmentarz. Co kogo obchodzi płomienna satyra Jordanusa Brunona Il Candelajo, pisana w roku pańskim 1582, która przecie była jedną ze szczap, rzuconych przezeń na stos własny? Wszystko minęło i człowiek, stojąc wobec tego, może tylko rozmyślać sobie, niby Hamlet nad czaszką błazna: «Biedny Yoricku! Gdzież teraz twoje drwinki, twoje śpiewki, twoje koziołki, twoje wybuchy wesołości, które doprowadzały do ryku stół biesiadniczy? Ani jednego teraz, by wyśmiać twoje własne szczerzenie zębów z żuchwą do cna opadłą...» Oto, naprzykład, mam tutaj dwie ciekawe książeczki Tomasza Campanelli, którychbym za nic nie sprzedał. Jedna z nich nosi tytuł Civitas solis, wydano ją w Utrechcie, roku 1643. Druga Apologia pro Galileo, wydana była we Frankfurcie, w roku 1622. Tę ostatnią książkę siarczysty mnich pisał mię-