— Ach, prawda, przyniosłem książkę... — rzekł Raduski i rozłożył na kolanach Żywoty. — Chcesz pan posłuchać żywotów świętych? — z uśmiechem zwrócił się do chorego.
— Żywotów... Wszystko mi jedno, wszystko mi jedno. Czytajże pan... Dlaczegóż nie czytasz u dyabła?...
— Janek i żywoty świętych pańskich... — cicho wymówił Koszczycki do pani Poziemskiej. — Świat się przewraca...
Pan Jan otworzył książkę i zaczął czytać życiorys świętego Jana Pustelnika, spisany przez świętego Hieronima. Czytał, jak za prześladowania Waleryana Paweł, wyćwiczony w naukach greckich i egipskich, opuścił wielkie dobra, rodzinę, uciekł w pustynię syryjską i sto trzynaście lat przeżył w pieczarze; jak świętemu Antoniemu, który na innej puszczy dziewięćdziesiąt lat już był wytrwał, śnił się sen, ażeby iść do Pawła; czytał o spotkaniu świętych u wejścia do groty, o rozstaniu ich.
— Nudne to jest! — zawołał doktór, marszcząc się. — Nudne jest, nudne... Co mnie to może obchodzić?
— Niechno pan czeka! — z gniewem w głosie rzekł Raduski i począł czytać ciąg dalszy o tem, jak Antoni wrócił do klasztoru, spustoszonego przez Saracenów, jak znowu szedł na puszczę. Wreszcie czytał taki ustęp: «A jako już dzień rozświecił się inszy i przez trzy godziny czasu drogi zostawało, zobaczył, między aniołów hufcami i między proroków i apostołów chórami, śniegową Pawła białością świetnego, ku niebu postępującego. I zaraz na twarz padłszy, piasku
Strona:PL Stefan Żeromski - Promień.djvu/133
Ta strona została uwierzytelniona.