myślny list przysłał do redakcyi pewien rządca dóbr prywatnych. Pisał on, że ma gotową do druku robotę o parobkach folwarcznych, opartą na materyale zebranym w kilku wsiach okolicznych. Referat rządcy miał jakoby dać opis całkowitego żywota parobka folwarcznego i jego rodziny. A więc miał przedstawić, ile taki robotnik zarabia, ile i jak pracuje, gdzie mieszka, co je, ile pije wódki, jaki jest stan fizyczny, moralny i umysłowy.
Bardzo szczodrze posypały się korespondencye z rozmaitych punktów gubernii. Niektóre z nich były obszerne i doskonałe. Jedna np. zawierała obraz drobnego przemysłu w małej mieścinie Pałąki, napisana była wybornie i ze znajomością rzeczy. Raduski promieniał. Nie tylko żądał od referentów ich prac, ale obstalował nowe studya, przyrzekając drukować je w całości, lub wyciągach, pewny, że te artykuły zastąpią dla czytelników odcinek z przekładami i obrócą serce mieszkańca tamtejszej okolicy do jego braci na niskim stopniu społecznym... Pisał tedy na wszystkie strony, gdy wtem nowe zdarzenie wytrąciło mu pióro z ręki. W ostatnim tygodniu czerwca zjawił się pewnego popołudnia w drukarni dr. Falanty, wywołał Raduskiego na ulicę, ujął go pod ramię i, przysiadając kolejno na swych grubych nogach, mówił:
— Przychodzę zakomunikować panu smutną nowinę, bardzo smutną nowinę... Istotnie... Mnie samego takie rzeczy... istotnie... Byłem dziś u doktorowej...
— U doktorowej Poziemskiej?
— Zgadłeś pan, u doktorowej Poziemskiej. Żona kolegi, coś, tego... Pierwsza powinność! Wezwała mię,
Strona:PL Stefan Żeromski - Promień.djvu/152
Ta strona została uwierzytelniona.