Strona:PL Stefan Żeromski - Przedwiośnie.djvu/057

Ta strona została uwierzytelniona.

ze wszystkiemi odnogami, odgałęzieniami i zazębieniami jej natury. Ze wszystkiemi błędami! Rozumiał teraz ilość i jakość błędów. Przebaczał im i puszczał je na wolność. Oto tak o sprawach tego świata błędnie sądziła. Widział, jak na dłoni drogę jej rozumowania. Nawet tam, gdzie była w istocie przemądrzała, nieomylna, doskonale przewidująca, dostrzegał błąd i odpuszczał go z serca. Nie mogąc przekonać żywej, przekonywał ducha. Wyjawiał nawzajem duchowi samego siebie. Uczył go tajemnicy swego duchowego wnętrza. Kędyś, daleko na górze jałowej, którą krzywe, koślawe krzaki zaściełały, wiódł z matką długie rozmowy. Wyjaśniał jej tajemnicę, iż przecie on sam, — Cezary, — nie był nią, matką. Był czemś innem, odmiennem, osobnem, nowem, twardem, szorstkiem, ruchliwem i podatnem na burze i gwałty, — czemś młodem, a nie starem, jako ona. W jego sercu męskiem i młodem inny się palił płomień, niż w jej sercu kobiecem, starem i matczynem. Wyjaśniał jej z miłością i czcią, iż ona nie mogła, gdyż nie była w stanie za winą swej płci i swej miłości, defektu miłości, — pojąć ogromu burzy, zawartego w rewolucyi. On wchłaniał ten ogrom burzy, jak gąbka wodę oceanu, a ona, matka, nie była w stanie nic z tego wyssać dla siebie, gdyż zbyt mocno, jako matka, trwożyła się i miłowała. A teraz, gdy już od niej odeszło nikczemne, ziemskie, słabe, kobiece drżenie serca, i niemoc, i trwoga o syna, — gdy już nie włada jej ciałem bezsenne czuwanie, — gdy jest samym tylko wolnym i czystym duchem, — niechajże wejrzy w jego serce, niech wstąpi w jego serce męskie i młode. Przenikała niegdyś wszystkie potrzeby

46