Strona:PL Stefan Żeromski - Przedwiośnie.djvu/236

Ta strona została uwierzytelniona.

Wielki dzień składkowej zabawy nadszedł wreszcie. Cała okolica dworska popadła w stan istnych drgawek. Fryzyerzy z Częstochowy, a nawet z miasteczek okolicznych ondulowali, fryzowali i czesali panie, — jeżdżąc cugami pospiesznemi od dworu do dworu. Jeszcze przyprasowywano, zmieniano, wykańczano na ostatnią chwilę. W Nawłoci, jak się okazało, Maciejunio był nie tylko mistrzem ceremonii, ale i fryzyerem nielada. Wprawdzie jego pod tym względem pojęcia i zasady pachniały cokolwieczek epoką młodości Bismarcka, niemniej jednak kręcił żelazkiem, probując jego siły na wargach, nader zgrabnie. Najpierw został przypieczony, oczywista, »jaśnie-hipcio«, później »gość«, wreszcie, wbrew obłudnym protestom, ksiądz Nastek, — ażeby nikogo nie gorszyć — »czut’-czut’«, jak deklarował Maciejunio. Dwaj pierwsi byli w nowych frakach, leżących, jak ulał na ich walnych i szykownych żołnierskich figurach. Ksiądz Nastek miał na

    deryi krytyka, nie pozwala na przytoczenie szczegółów i perypetyi tego wieczora, które się dokonały w zamkniętym na klucz pokoju pani Laury. Trudna rada! O, szanowny (a) czytelni-ku (czko), — nie żyjemy w epoce wielkiej szczerości mistrza Odrodzenia i mistrza wszystkich wieków Ludwika Aryosta, który nie poskąpił sobie i światu opisu szczęścia Rugiera i Alcyny w siódmej pieśni »Orlanda Szalonego«. Podówczas twórca nie był zmuszony do wyrywania najniezbędniejszej części swego pomysłu i wrzucania go do śmietnika. Dziś nie możemy iść śladem wielkich ojców twórczości, czczonych powszechnie. I tutaj, w tem poziomem i przyziemnem uprzytomnieniu »Przedwiośnia« żywota, najistotniejszy, najzdrowszy, najtęższy obraz przedwiośnia i zdrową, tryskającą życiem treść jego musimy zamknąć na klucz i pozostawić niezdrowej, zepsutej, pełnej cynizmu »domyślności« czytelni-ka (czki).

225