Strona:PL Stefan Żeromski - Przedwiośnie.djvu/331

Ta strona została uwierzytelniona.

mię w płachcie. Wnet wspólnemi siłami wytaszczono brzemię z wozu i płachtę rzucono na błoto rozmarznięte. W płachcie była masa przegryziona od rdzy: rznięte kawałki rur, poprzepalane ruszty, śrubki, haczyki, ułamki pogrzebaczów, połówki szczypców, muterki, krzywe gwoździe, podstawki naczyń niewiadomego użytku, szpice i grygzaki od ogrodzeń żelaznych, klucze, dusze żelazek do prasowania, fajerki, ułamki okuć okiennych, klamki bez ryglów i mnóstwo nieprzebrane żelaziwa wszelakiego rodzaju. Wobec rozwinięcia wnętrza płachty, wypełzło, wynurzyło się jakby z pod ziemi mnóstwo Żydów i Żydówek przeważnie starych, koślawych, powykrzywianych, zrudziałych, obrośniętych kłakami. Cała ta czereda poczęła z krzykiem i kłótnią wyłapywać poszczególne kawałki, cząstki i obrzynki żelaza, nabywać je wśród nieopisanej szprzeczki i targu. Niepodobna było zrozumieć, co to są za ludzie. Kupcy? Handlarze? Pośrednicy? Zbieracze? Cezary doznał wrażenia, że to jest zbiorowisko starych próżniaków, specyalistów od gromadzenia starych pogrzebaczy. Nie mógł się przejąć uszanowaniem dla ich ubóstwa, ani zrozumieć sensu ich zatrudnienia. Szukając wielkich zysków, spadli, widocznie, z etatu i teraz oto szukają zysku wprost znikomego, nie przestając marzyć o wielkim. Podobnie, jak tamci w sklepikach, norach i jamach, czychają na wielki zarobek, nic literalnie nie robiąc. Jakaż reforma społeczna mogłaby ich podnieść na wyższy stopień społeczny? Co możnaby dla tych ludzi zrobić, ażeby ich zrównać z innymi ludźmi w prawach, w posiadaniu dóbr tego świata, w pracy, obyczajach, sposobie życia? Był tam

320