wonej. Tymczasem bolszewicka armia czerwona została przepędzona na cztery wiatry, uciekła z Polski, jak banda napastników. To był istotny, był niewątpliwy cud nad Wisłą.
Innym dowodem tajemniczego opiekuństwa nad Polską były dzieje niektórych ludzi, zwanych przez pana Gajowca »wielkimi polskimi charakterami«.
Ktoś — mówił — roznieca wielką duszę w chłopcu z prowincyi, w zabiedzonym studencie medycyny, co to nie dojada i nie dosypia, a mieszka, jak pies na płocie, — ażeby podjął walkę ni mniej, ni więcej, tylko z całym moskiewskim caratem, z cesarstwem Aleksandra Trzeciego, o którem wszystkie umysły kraju głosiły, jako o potędze nie do pokonania dla nikogo na globie ziemskim. Ów student medycyny, któremu zaledwie starczyło pieniędzy na kupno atramentu, pióra i papieru, pisze raz wraz wezwania do robotników i chłopów, powołujące ich do organizowania się i do walki z wszechpotężnym caratem. Przy pomocy współspiskowców odbija te swoje prace rewolucyjue na tajnej maszynce drukarskiej, pracując jako zecer przy ogarku świecy, — a później wydrukowane własną ręką kilkaset numerów pisma, bierze na plecy i zza granicy idzie do Polski. Ażeby zaś przejść potajemnie granicę, pilnie strzeżoną, musi przebywać po nocy graniczną rzekę. Wybiera jesienną noc najgłuchszą, najciemniejszą, najbardziej dżdżystą, kiedy obieszczyk nadgraniczny zawinie się w ciepły płaszcz i będzie drzemał na koniu. Wówczas inspirator zzuje buty i obnaży się do pasa. Pod pachę lewej ręki ujmie żerdź, którą w ciemności będzie macał obieszczyka, stojącego nad
Strona:PL Stefan Żeromski - Przedwiośnie.djvu/336
Ta strona została uwierzytelniona.
325