Strona:PL Stefan Żeromski - Przedwiośnie.djvu/342

Ta strona została uwierzytelniona.

długi w terminie oznaczonym. Tak się te rzeczy złożyły, że Lulek rozmawiał z Baryką o rzeczach oderwanych, naukowych, teoretycznych, tajnych, a z Buławnikiem o pieniądzach. Gdy Buławnik wtrącał się do rozmowy, zaczynał spierać się, mędrkować i dowodzić, Lulek odcinał się raz, dwa, potem przycichał, a wreszcie popadał w milczenie, w astmę, która mu głos odbierała. Zimnemi swemi oczyma »przypatrując się« wywodom przeciwnika, kamieniał na długo. Śmiech bezgłośny Lulka gorszy był stokroć dla Buławnika od jego słownych wywodów.
O czemże to Lulek dyskutował z Baryką? Otóż przeważnie o jego przejściach bakińskich i moskiewskich. Lulek nigdy nie widział Rosyi, nie znał ani Moskwy, ani żadnej tam Tuły, a jednak był poinformowany o sprawach rosyjskich, jakby tam właśnie spędził całe życie. Wszystko to z książek, pism i pisemek. Fenomenalna pamięć pozwalała mu mieć na zawołanie cytaty ze wszystkich dekretów wszystkich najcudaczniej zwanych władz bolszewickich, daty, cyfry, dosłowne teksty rozporządzeń, brzmienie ustaw, dokładne formuły przemówień wodzów i dokładne teksty opozycyjnych zaprzeczeń. Wiedza Lulka obracała się w granicach, nakreślonych przez te właśnie doktryny, ujęte w ramy tych właśnie praw i wyjaśnień.
Nadto Lulek był nielada, (tak zwanym), »psychologiem«. Umiał oryentować się w nawale faktów, przytoczonych przez młokosa, umiał wyczuć naturę jego uniesień, oraz siłę rzeczywistą zwątpień i rozczarowań.
W te właśnie miejsca, w te obolałe okolice umiał

331