Właśnie wtedy kierownictwo partyi zażądało od ogółu robotników poparcia. Manifestacya wyszła nagle z placu i ruszyła pod Belweder. W pierwszym szeregu znacznego tłumu szli, ująwszy się pod ręce, idejowi przedstawiciele, między innemi Lulek i Baryka. Baryka w samym środku, ubrany w lejbik żołnierski i czapkę żołnierską. — Śpiewali. — Właśnie konna policya pokazała się w jednej z ulic poprzecznych. Oficer na pięknym koniu, w płaszczu gumowym, spiętym na piersiach, w skokach konia i lansadach przejeżdżał obok tłumu szarego i rudego, który się ściskał i zbijał w jedno ciało. Oficer przypatrywał się pilnie idejowcom. Specyalnie pilnie temu w czapce żołnierskiej. Gdy tłum zbliżył się pod sam już pałacyk belwederski, z wartowni żołnierskiej wysunął się oddział piechoty i stanął wpoprzek ulicy, jakby tam nagle ściana szara, parkan niezłomny, mur niezdobyty wyrósł. Baryka wyszedł z szeregu robotników i parł oddzielnie, wprost na ten szary mur żołnierzy, — na czele zbiedzonego tłumu.
Konstancin, d. 21. września 1924.