Strona:PL Stefan Żeromski - Rozdziobią nas kruki, wrony.djvu/038

Ta strona została uwierzytelniona.

Ten zawiadomił mię, że nazywa się Bronisław, syn Wojciecha Pociosek. Trzeci wymienił nazwisko: Mikołaj Siłycz (nie wiem jak się ta nazwa tłómaczy na język środkowo-europejski) Zubcow.
Wywiązała się naprężona rozmowa. Nad samym wieczorem Biezdonyszkin i Zubcow wydalili się jakoś jednocześnie, pozostawiając mnie sam na sam z Bronisławem Pocioskiem. Zbliżyłem się do niego i zagadałem po polsku. Syn Wojciecha zbladł, stropił się niesłychanie i odwrócił do okna. Po niejakim czasie stanął do mnie frontem i rzekł po rosyjsku ostro i porywczo:
— Bardzo pana proszę, abyś mówił ze mną tylko po rosyjsku! Prawo nakazuje... Jesteśmy w wojsku, nie w salonie...
Kto wpoił w tego sympatycznego junkra przekonanie, że po polsku należy mówić tylko w salonie, tego ja, naturalnie, nie wiem.
No — ale dosyć tego bazgrania. Polecam Cię całem sercem opiece żandarmów i stójkowych.

Twój
Maurycy

∗             ∗


27 października.

Wstaję o świcie, ubieram się, nakładam tornister, biorę karabin i pospołu z żołnierzykami cesarskimi wychodzę na plac musztry. Nad mieściną, nad rozkisłemi polami, nad całym światem i nad moją senną główką wisi mgła szara, zimna i mokra. Plac musztry