Kto i kiedy nadał Jankowi pseudonim All-de-Barana, nie potrafię określić ściśle, ponieważ jednak nikogo to prawdopodobnie nie interesuje, poprzestanę więc na zaznaczeniu, że pseudonim powyższy przylgnął do Janka w sposób dziwnie nieodlepiony. Obecnie Janek od jakichś piętnastu miesięcy zajmuje lokal książęcy, umeblowanie którego stanowi «łóżko, miotła — nic więcej»...
Począwszy od ścian i sufitu nietyle pomalowanych, ile pomazanych niebiesko szarem wapnem, a kończąc na szparach w popaczonej podłodze — wszystko badał już Janek z zadziwiającą systematycznością, to też w ciągu zajmującego nas obecnie momentu jego żywota, zajęty jest innemi zatrudnieniami: studyuje z pewnym odcieniem pogardy, swe długie i zakrzywione, jak szpony jastrzębia, paznogcie, wyskubuje kupki nici z tych miejsc surduta, jakie w odległej przeszłości ozdobionemi były przez rzeczywiste guziki, wymierza za pomocą skrawka papieru objętość swych zatrważająco chudnących łydek, tępi zaciekle wielkorosyjskie pluskwy i czasami defilując po izbie, wypowiada monologi. Błękit tęczówek jego oczu spełzł, nadając tym wymownym niegdyś, płomienistym i czarującym oczom kolor sopla lodu, wargi zawinęły się
Strona:PL Stefan Żeromski - Rozdziobią nas kruki, wrony.djvu/151
Ta strona została uwierzytelniona.