Strona:PL Stefan Żeromski - Rozdziobią nas kruki, wrony.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.

wiąc absolutny brak wykształcenia, zastępował skutecznie energią, wytrwałością prawdziwie żelazną i wiadomościami, wyłowionemi z rozmów lub zdobytemi w t. zw. szkole życia. Owa szkoła życia jest instytucyą naukową wcale niezłą, jeżeli takimi jak Szyna wychowańcami poszczycić się może. O każdej rzeczy o każdem zjawisku miał on pojęcie dosyć jasne, chociaż tak rzadko zaglądał do książek. Dziedzic Skakawek nie przyczyniał się wcale do administrowania majątkiem. Był to dość pospolity pewien rodzaj hrabiego, zajęty jedynie misteryami arystokratycznemi i podchodzeniem rządcy. Całe tedy agronomiczne kierownictwo, administracya, a niejednokrotnie i ekonomskie wykonywania własnych rozporządzeń leżało na barkach Szyny. Tymczasem urodzaje były dobre i dochody z majątku zwiększały się stale. Prawda, że i robotnik był tani, zwłaszcza jeżeli umiało się go zażywać sposobami, w których Szyna celował, t. j. wyzyskać do ostatniej niteczki. Gorzelnia również funkcyonowała dobrze, inwentarze były w stanie wyśmienitym, kultura majątku szła w górę i hrabia ze Skakawek nietylko począł uchodzić za znakomitego agronoma, ale nawet czasami, w chwilach poobiedniej miłości bliźniego — nosił się z marzeniem o ufundowaniu we włości swej modnego szpitala dla kilku niedołęgów. Tak szczęśliwą i zazdrości godną była i jest po wsze czasy dola hrabiów, która im się zresztą najsłuszniej należy, jak tego dowiódł przed wiekami czcigodny rycerz z Manszy, mówiąc: «Dowiedz się przyjacielu Sanszo, że ze sług dobrych lub złych biorą ludzie miarę o wartości pana, a gdybyś zdołał przenikliwiej w świat