błysk świetlisty spadła na niego myśl, że to właśnie ona, że to tasama, co stała wówczas na balkonie, którą kochał już od dni kilku, za którą tęsknił i wzdychał. Żadne słowo nie zdoła wyrazić radości z powodu tego odkrycia... Było to szczęście skupione i zamknięte w sobie, krótkie, jak chwila westchnienia.
Nabożeństwo skończyło się. Lud tłumnie począł się cisnąć ku wyjściu, głośno rozprawiając. Wówczas Wzorkiewicz przedstawił Jakóba damie w mantyli, jej córce i synowi z twarzą figlarną. Okazało się, że dama jest matką, a panienka siostrą kuzynki Natalki. Wszyscy razem udali się na plebanię, gdzie już proboszczowie pospołu z wikarymi «zaczynali od żytniówki». Ścisk i zaduch panował w niskich izdebkach księżego domu. Na kanapie i krzesłach z poręczami siedziały wiekowe damy oraz kanonicy, a reszta gości przestępowała z nogi na nogę, pragnąc wynieść się co rychlej z tej atmosfery, przesyconej zapachami sosów i dowcipów klerykalnych.
Kubuś i panna Teresa znaleźli się przypadkowo obok otwartego okna, wychodzącego na ogród. W tym ogrodzie, tuż na rabatach rosły prześliczne lilie białe, któremi ubierano co niedziela ołtarze kościelne. Ulewicz zamierzał ze szczególną śmiałością rozpocząć rozmowę od komplementu, mianowicie od przyrównania p. Teresy do jednego z tych kwiatów, ale nie mógł schwytać w myśli wyrazów odpowiednich. Stał obok niej zawstydzony, czerwieniąc się coraz nieprzyzwoiciej. Kiedy wreszcie udało mu się podnieść oczy, to spostrzegł, że i ona wstydzi się jakichś swoich wrażeń, że i na jej policzkach kwitną przelotne, nikłe ru-
Strona:PL Stefan Żeromski - Rozdziobią nas kruki, wrony.djvu/220
Ta strona została uwierzytelniona.