dzieńcze wędrówki w Bawarji, w Tyrolu, we Włoszech i Szwajcarji.
Po ukończeniu studjów na wydziale filologicznym w Moskwie, Jaczmieniew, zapalony ludowiec, zdecydował się »iść między naród«, osiąść w szkole wiejskiej. Pragnąc wszakże zdobyć i przyswoić sobie metodę pracy, któraby dawała plony jak najobfitsze, odbył wycieczki do Szwecji, Anglji, Niemiec i Szwajcarji i we wszystkich tych krajach pilnie studjował szkolnictwo ludowe. Najlepiej poznał Szwajcarję, z kijem w ręku i tornistrem na plecach, wędrując od jeziora Bodeńskiego aż do Lugano i Genewy. W każdej niemal szkole zapoznawał się z nauczycielem, słuchał wykładów, brał udział w wycieczkach i studjował szczególnie tak zw. Primarschule, gdzie nauczanie rozpoczyna się od wesołych gawęd i zabaw na świeżem powietrzu.
Teraz, jadąc, wspomniał sobie pewne małe dziewczątko, w ogromnych trzewikach, podbitych gwoździami, z wielkim parasolem w ręku idące do szkoły w szarugę i wicher ze swej chaty, sterczącej pośród chmur, gdzie tylko koza, karmicielka rodziny, żywność dla siebie wynaleźć zdoła, i gdzie człowiek biedniejszy jest stokroć, niż koza.
Cóżby dał za to, żeby jeszcze raz w życiu pójść z sześcioletnimi obywatelami wolnego Schwizerlandu do lasu, szukać z nimi ukrytych między liśćmi zwergl’ów, w wielkich śpiczastych czapkach, a z ogromnemi brodami... Ach, cóżby dał, ażeby wrócić do tamtej młodości, toczyć długie rozprawy z uczciwymi belframi wiejskich szkółek szwajcarskich, długo w noc z nimi radzić o sposobach zniesienia ciemnoty w »strasznej Rosji« i mieć w piersi prawe, szlachetne serce!...
Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/056
Ta strona została uwierzytelniona.