pięknemi sprzętami. Na środku błyszczącej posadzki leżał dywan, a na nim stały niewielkie mebelki, obite jasną materją: wykwintna kanapka i foteliki, skupione dokoła małego stołu, gdzie leżały albumy, całe stosy fotografij w pięknych pudłach i misa, napełniona biletami wizytowemi.
Pod oknem mieściło się biurko, zastawione mnóstwem ciekawych cacek: szeptał tam zegar, podobny z kształtu do altanki, w której głębi wahadło w formie kolebki z uśpionem dzieciątkiem kołysało się łagodnie; stały tam przeróżne kałamarze, sprzęciki na papierosy, na zapałki, stalówki i t. d., najrozmaitszych pomysłów; wyżej na dwu półkach błyszczało mnóstwo przycisków, figielków z porcelany, bronzu, kubków i szkieł kolorowych. Przed biurkiem było lekkie krzesło na biegunach, obok niego kosz ze zniszczonemi papierami. Na wszystkich ścianach wisiały tak zwane chińskie parawaniki z rozpostartemi w nich, na kształt wachlarzy, fotografjami pięknych dziewic o niesłychanie wielkich oczach i biustach, do najniższego stopnia odsłonionych, albo reprodukcje miłych kociąt, scen zabawnych i widoki miasta gubernjalnego Klerykowa.
W rogu saloniku obok żardinierki, stało pianino i znowu na niem zadziwiająco piękne sprzęciki i fotografje, w wykwintnych stojących ramkach z pluszu i połyskującej blachy.
Pani Borowiczowa usiadła na brzeżku pierwszego krzesła, w bliskości drzwi; zaleciła synowi kilkakrotnie, żeby stał spokojnie, a nie zbił czego, broń Boże, — i czekała z bijącem sercem.
Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/076
Ta strona została uwierzytelniona.