Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/090

Ta strona została uwierzytelniona.

której miasto Kleryków zsuwa się nieznacznie i w której się zwęża, formując jedną długą i powykrzywianą ulicę. Domy tam są bardzo stare i okropnie wilgotne, podwórza cuchnące, mieszkania ciemne i brudne. »Stara Przepiórzyca« mieszkała w domostwie, z dawien dawna noszącem przezwisko Cegielszczyzny. Gdy matka Marcinka otworzyła z cicha drzwi z sieni na lewo i stanęła na progu, z głębokiego fotelu podniosła się na jej spotkanie staruszka wysoka, czerstwa, okazała i bardzo jeszcze żwawa. Była ubrana czysto w szare odzienie i duży biały czepiec z ogromnemi falbanami, które piętrzyły się na jej skroniach i na ciemieniu. Z pod tego czepka wysuwały się pasma włosów bielutkich, jak mleko, a połyskujących, jak czyste srebro. Duża twarz babci była poprzecinana masą zmarszczek, tworzących istne sieci komunikacyjne między oczyma i ustami, między brodą i środkiem dolnej wargi. Skóra tej twarzy była biała, a raczej popielata, biało-szara. Wpośród zmarszczek, nadających obliczu pani Przepiórkowskiej cechę martwoty, świeciły się żywo jej oczy duże, ruchliwe, ale już zupełnie wyblakłe i prawie zbielałe.
— Paniusia, moja sąsiadeczka! — zawołała staruszka z niekłamaną radością, rozwierając ramiona. Oto mi dobry dzień nastał! Oto mi gość! Nastka — krzyknęła głośniej, w kierunku sionki, za którą była kuchnia, — przystawiaj mi zaraz jembryk do ognia, duży, odrutowany. Jeśli wygasło, to napal, tylko przecie patyczkami... A cóż was tu do Klerykowa zagnało, moje złotko, a któż was też natchnął?...
— Ten oto kawaler! — odrzekła pani Borowiczowa ukazując kawalera, który na ogół w takich ra-