czyli z wypisów Dubrowskiego urywki nudne, jak odwar z lukrecji. Po odczytaniu i przełożeniu na rosyjskie danego »kawałka« następował rozbiór, dokonywany po rosyjsku i na modłę rosyjską. W ciągu całej lekcji nauczyciel nie mówił ani słowa po polsku i z niechęcią prostował faktyczne błędy. Uczniowie odrabiali ten »przedmiot«, jak wstrętną katorgę. »Polskie« była to godzina stokroć nudniejsza od kaligrafji i »Zakonu Bożego«, gdyż nadto małe próżniaki czuły w powietrzu woń wzgardy, unoszącą się nad tą nieszczęsną lekcją. Stopnie z polskiego nikogo nie obchodziły, nauczyciel Sztetter nie był wcale w umysłach malców ceniony na równi z wykładającym arytmetykę albo łacinę. Traktowano go pobłażliwie, jak piąte koło u wozu, jako rzecz w istocie niepotrzebną i bez wartości.
Nauczyciel Sztetter sam, jeżeli nie uważał, to czuł poniekąd, że jest intruzem w tej szkole i na stanowisku profesora tak źle widzianego przedmiotu. W porze wiosennej, kiedy co najmniej połowa uczniów »brykała« mu z lekcji, przekładając »ekstrę« nad tłómaczenia z Dubrowskiego i ustępy dzieła p. t. »Grammatika polskawo jazyka sostawlennaja po Iwanowu Michaiłom Grubieckim«. — nie protestował przeciw bezczelnym ucieczkom. Jego senne oczy widziały dobrze wymykających się cichaczem, ale patrzały i wówczas obojętnie, apatycznie, niedbale. Czasami błyskała w nich iskra dziwnie bolesnego szyderstwa... Skoro jednak dawały się słyszeć na korytarzu kroki, p. Sztetter tracił nawet wyraz ospałości i nie był w stanie ukryć obawy. Nieraz zdawało się, że z przestrachu wobec dyrektora wlepi się w szczery mur i zniknie w ścianie.
Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.