Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.
X.

Po ukończeniu egzaminów i otrzymaniu przejścia z klasy czwartej do piątej, Marcinek spędzał wakacje, jak zwykle, w Gawronkach. Stary pan Borowicz już był wówczas znacznie posunął się w lata, gospodarstwo na folwarku szło gorzej, a w domu widać było zwolna idącą ruinę. Jedzenie gotowała stara kucharka, która onego czasu niańczyła Marcinka, a gotowała, jak jej się żywnie podobało. Talerze były wyszczerbione, łyżki, noże i widelce ginęły, a pozostałe były karykaturami zaginionych. Starszy pan prowadził nieustanną walkę z Małgorzatą, ale irytował się napróżno. W domu coraz bardziej widzieć się dawał brak bielizny, odzieży, najprostszych wygód. Nawet same sprzęty w mieszkaniu przybrały wyraz dziwnego zaniedbania i opuszczenia.
W pokoju najobszerniejszym, który, ze względu na obecność w nim garnituru starych mebli z wyprawy nieboszczki matki Marcinka, nazywany był bawialnym, portrety sztychowane marszałków francuskich, Kościuszki, ks. Józefa — okrył kurz nieprzenikniony; na krzesłach wisiały pokrowce, zbrudzone do szczętu przez