i szczery żal z tego powodu, że bez wyraźnej racji nie byli w teatrze rosyjskim. Tegoż dnia po lekcjach Zabielskij prosił Marcinka o zaniesienie do jego inspektorskiego mieszkania kajetów z ćwiczeniami klasy piątej. W domu inspektor przyjął Borowicza bardzo gościnnie. Usadowił go w zacisznym gabinecie swoim na miękkiej sofie, pokazywał mu albumy ze ślicznemi fotografjami, kolekcję ładnych sztychów, ilustrowane wydawnictwa, książki swoje, a nawet zbiór bezkrytyczny rozmaitych monet. Jego rozmiłowanie w Marcinku dosięgało takich granic, że częstował młodzieńca papierosem. Gdy ten, lękając się podstępu, w żywe oczy zaparł się palenia, inspektor kazał przynieść ciastek i uczęstował swego faworyta. Dużo przytem mówił o nieufności, jaką mu okazują uczniowie klasy piątej, żalił się na to, że go ani jeden nie odwiedza, że nie zajdzie na otwartą, braterską pogawędkę o tem, czego młodzież chce, co jej dolega, jakie są jej pragnienia i cele. Pod koniec wizyty Borowicz był już niemal zakochany w inspektorze tem płomiennem i entuzjastycznem uczuciem, jakie pali się dla pierwszego mistrza w duszy młodzieńczej.
Dobroć zwierzchnika roznieciła w nim rzewną wdzięczność. Postanowił dołożyć wszelkich starań, ażeby klasa piąta przejęła się jego uczuciami. Snuły mu się po głowie projekty częstych, gremialnych odwiedzin inspektora i słyszał prawie rozmowy, jakie toczyć się będą.
Widok gabinetu, wykwintnie urządzonego, zniewalał go do jakiegoś rozczulenia, duma jego była połechtana, w głowie burzył się rozkoszny zamęt. Wy-
Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/190
Ta strona została uwierzytelniona.