Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/202

Ta strona została uwierzytelniona.

część pokoju. Pewnej nocy jesiennej, nocy wichru i słoty, spoczął na zawsze przy tej robocie.
W Pyrzogłowach i wogóle na sąsiadującym z niemi świecie wiedziano jedynie, że był to i umarł taki, co wcale nie chodził do kościoła. Z pogrzebem były pewne korowody, gdyż księża tamtejsi nie chcieli zmarłego chować na cmentarzu katolickim. Dopiero w ostatniej chwili zdecydowano się pokropić trumnę wodą święconą i odwieźć na mogiłki. Resztę swego funduszu Paluszkiewicz wręczył był na kilka miesięcy przed śmiercią, utrzymującej stancję, gdzie mieszkał Jędrzej Radek. Pani owa po zgonie filozofa, o ile mogła, zmniejszyła rozmiary spadku, ale bądź co bądź Jędrek wytrzymał u niej aż do końca roku i przeszedł do klasy trzeciej. Wtedy dał sobie rady. W progimnazjum pyrzogłowskiem lepsi uczniowie klasy trzeciej i czwartej mieli prawo udzielania korepetycyj wstępniakom i pierwszakom. Zarabiali nieźle. Radek należał do »kowalów« gimnazjalnych i miał opinję dobrego ucznia. Z trudem o głodzie niemal i w srogiej poniewierce, przetrwał korepetycjami klasę trzecią, czwartą — i zdał na patent. Był obyczaj w Pyrzogłowach, że większość uczniów biednych, z patentami kończących, waliła wprost ze szkoły; — primo — do seminarjum na księży; secundo — na oficerów do szkoły junkierskiej; tertio — do apteki. Radkowi prorokowali wszyscy stan księży: chłopski syn, kowal, mumja egipska... Tymczasem on co innego miał w głowie. Jemu »pan« ukazał horyzont tak daleki w naukach i na świecie, że Radek na księdza nie miał żadnej ochoty. Nie pojmował, co to jest uniwersytet, nie zdawał sobie sprawy z ogromu nauk, ale