Odyssei, Eneidy, tragedji Sofoklesa, utworów Horacego, mów starego adwokata Cycerona, »Wspomnień« Platonowych, djalogów Lukana, przemówień Demostenesa i t. d. — zajmowały ogrom czasu. Tłumaczono po zucheleczku i takim trybem, że myśl, treść, całość i forma cudnych pism klasycznych wcale nie przedostawały się do mózgów młodzieńczych, badających je w oryginale. Ani jeden z uczniów nie był w stanie wyłuszczyć treści Iljady, ani objaśnić, jakie mianowicie przygody wykuwa na pamięć po grecku całemi rozdziałami. Nikt go zresztą o to nie pytał. Czytanie Iljady w oryginale oznaczało na gruncie klerykowskim przyswojenie sobie wielkiego mnóstwa słów greckich i form gramatycznych, a zarazem łupanie całych stronic na pamięć.
Rosjanin wykładający język grecki, był z zamiłowania archeologiem-slawistą. Homera objaśniał z musu, jako urzędnik takiej a takiej rangi, delegowany przez rząd do pompowania takiej a takiej ilości kubłów greczyzny..Nigdy uczniom swym nie dał do przeczytania epopei w jakimkolwiek przekładzie, z którego mogliby poznać treść, owszem korzystanie z tłumaczeń wszelkiego rodzaju surowo było wzbronione. Może cokolwiek więcej sensu miały tłumaczenia prozy greckiej, aczkolwiek i w tym przypadku wertowano jeden urywek dzieła w ciągu półrocza bez wyłożenia całkowitej jego osnowy.
Zimą, przy świetle szarawem smutnych dni, podczas kolejnego recytowania przekładów ustnych, cała klasa zanurzona była niby w dziwnem spaniu. Monotonnie powtarzające się słowa i zwroty działały na umysł, jak szelest kropel deszczowych, albo jak widok
Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/242
Ta strona została uwierzytelniona.