Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/247

Ta strona została uwierzytelniona.

widzenia przyszłości, — jest to zaprzeczać wszechwiedzy Bogu. Ci zatem, którzy utrzymują, że w pewnych razach Opatrzność zmienia zwykły bieg wypadków, muszą zgodzić się na to, że w każdym takim razie zmiana tego rodzaju była już w przeznaczeniu, inaczej zaprzeczyliby jednego z przymiotów boskich«.
Ta krótka uwaga zrodziła właśnie całą szkołę filozoficzno-materjalistyczną. Szkoła ta miała swoich mistrzów, wyznawców, badaczów, mówców i zagorzałych antagonistów. Posady mistrzów piastowali dwaj siódmoklasiści: Nochaczewski i Miller. Pierwszego zwano »Spinozą«, drugiego nieco zagadkowiej »Balfegorem«. Obadwaj byli tłumaczami Buckle’a, djalektykami i propagatorami kierunku postępowego. »Spinoza« pierwszy doszedł i wyłożył mniej zdolnym, a owczym pędem idącym buckle’istom ciemne dla nich punkty rozdziału drugiego, objaśnił, co jest wartość, renta, czynsz, zysk i t. d. w znaczeniu ekonomicznem, a nadto budował swój własny systemat. »Balfegor« był umysłem ostrożniejszym, czytał Buckle’a bardzo wolno, nieraz nad stronicą siedział tydzień i nie ruszał się dalej, póki nie wyrozumiał wszystkiego. Dokładne zbadanie kwestji ciągnęło za sobą specjalne studja z rozmaitych dziedzin.
To też »Balfegor« pracował ogromnie. Brak książek i elementarnych wiadomości z botaniki, chemji, zoologji etc. musiał zapełniać domysłem własnym, kalkulacją samoistną. Ile popełnił błędów, ile razy musiał sam rozbijać gmach złudzeń, wybudowany na fałszywem przypuszczeniu! Burzeniem tych jego ułud zajmował się szczerze »Spinoza«, świetny matematyk, by-