Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/272

Ta strona została uwierzytelniona.

cymi do niższych klas gimnazjalnych, mieszkał na górce. Od klasy piątej, jak większość niezamożnej młodzieży klerykowskiej, całkowite utrzymanie swoje opłacał korepetycjami. Dawał ich dużo i, pomimo bardzo niskiego wynagrodzenia zarabiał tyle, że mógł dopomagać familji w jej ciężkiem życiu.
»Górka« mieściła się na strychu. Były tam ongi jakieś suszarnie. Całe poddasze zawalone było staremi deskami i krokwiami, to też właściciel domu bez wielkiego gniewu dał się nakłonić do przeforsztowania dwiema ścianami dużej, istniejącej już zagrody, wybicia w murze okienka, a drzwi w przepierzeniu. Tym porządkiem wyrosła na strychu odosobniona stancyjka. Gontala junior za własne pieniądze ozdobił mieszkanie piecykiem żelaznym, od którego rura, zgięta w kształcie bagnetu, wychodziła na świat boży przez otwór wycięty w szybie. Żeby się dostać na górkę, trzeba było drapać się z sionki bocznej po schodeczkach kuchennych, bardzo stromych, przebywać całą długość strychu, między istnym lasem belek i krokwi.
Wzamian za te trudy dostępu otwierał się przed gościem z okna izby daleki widok na jedno z przedmieść Klerykowa, na pola, łąki, wzgórza i sine lasy. Tuż przy domu widziało się stamtąd rozległy ogród, parkan na podmurowaniu, wiszący nad rzeką, i pewne w nim miejsce, zwane przez gości odwiedzających górkę »dziurą Efialtesa«. W kącie sadu, gdzie drewniany parkan stykał się z murem, pewna deska, przybita do górnego przęsła, jak wszystkie, bretnalem, u dołu przegniła daleko poza gwódź, spajający ją z belką dolną, i chadzała swobodnie na górnym punkcie oparcia, dając się