Strona:PL Stefan Żeromski - Syzyfowe prace.djvu/300

Ta strona została uwierzytelniona.

wracała oczy, nieme błaganie, niby krzyk, przyciągało je znowu i obłąkana pieszczota dłużyła się w jakiś byt zaziemski, wieczny. Szczęścia ich nie mącił nikt, żaden głos nie płoszył milczenia prócz bełkotu wody, mówiącej niepojętą rzecz swoją...