Radostowiec, Małowieski, Wilkosz i tamci byli przed szkołą.
Wilkosz grupuje fakty w cykle, Zabrzeziński przestępuje z nogi na nogę, czekając na doniosłość wydarzeń.
Każą mi czekać na przyjazd okolicznej potentatki. Nie potom tu ściągnął, żeby czynić honory takiej damie. Nie mam na to ani czasu, ani ochoty.
Przełęcki kazał, mój drogi. — Przełęcki!
No, tak, Przełęcki. — Przełęcki!
I cóż? Siedziałbyś teraz w izbie i wciągał nozdrzami zapach najbardziej rodzimy domowego ogniska, albo huśtałbyś się kędyś na żerdzi, pod cudzem żytem, a może nawet pod jęczmieniem. Siedzisz tutaj (uszczypliwie)... w mojem towarzystwie. Nie udawaj, nie udawaj, proszę cię, notoryczny chłopie z chłopów, że nie jesteś ciekawy tej tam księżniczki.
O mały włos drgawek nie dostanę z ciekawości. Ale... Ta nasza Smugoniowa dała mi od niechcenia do zrozumienia, że przyjaźni się z ową księżniczką.