Tak, to murowana prawda. Mówią ją fundamenty i skarpy zamczyska.
Nie o to chodzi! Nie o to! Ja wam dam, jeśli chcecie, tysiące dowodów, że na miejscu tych murowanych ścian i skarp stało gniazdo o dwa wieki starsze.
Tego nie wiem. To do mnie nie należy.
Porębiany — toż to jest dworzyszcze, leśny zamek tego wisusa i — żal się Boże! — biskupa, Pawła z Przemankowa.
Ciekawe: biskupa, a zarazem wisusa.
Wiadoma rzecz. Nie o tem mowa. Ależ co za postać, co za figura, co za przepyszny pan owych czasów! Zjeżdża do tego uroczyska w olbrzymiej, niezbrodzonej puszczy, otoczony szczwaczami, strzelcami, siłaczami leśnymi, walecznym ludem myśliwców na niedźwiedzie, na wilki, na łosie, otoczony zgrają pochlebców, błaznów, wesołków, śpiewaków, oraz mniej ciekawem towarzystwem przyjaciółek...
Paweł z Przemankowa! Świetny egzemplarz tamtych czasów, niestety, minionych. Kolega Zabrzeziński ma głos.