mojej pomocy, prosić tego dygnitarza o zmianę posady, o wyższe, lepsze miejsce dla siebie i męża.
To miejsce jest, — dla mnie przynajmniej, — i w tej chwili najlepsze na świecie bożym.
Oto fenomenalna istota: zadowolona ze swego losu.
Nie powiedziałam wcale — z losu. Powiedziałam tylko: z miejsca pobytu.
Słusznie. To jest gruba różnica. Może mi się tutaj bardzo podobać, a jednak koła mojego wozu mogą się w tem miłem miejscu toczyć po grudzie.
Widzi pan profesor...
Ale wspomniała pani, że jakieś osobiste, czy nawet egoistyczne pobudki wpłynęły na wezwanie mię tutaj.
Może osobiste, a może nie...
Cóż to może być? Zachodzę w głowę nadaremnie. Niechże piękna Dorota wyzna wreszcie, bo się spalę z ciekawości. A szczerze, szczerze!
Niema w tem nic tajemniczego. Chodzi o pana...