chodzi pytanie małe i skromne: dla czego pani tak się lęka i trwoży o zmianę mego stanu cywilnego?
Czy mam to powiedzieć szczerze, otwarcie, bez ogródek?
Bez żadnych! Śmiało, jak do przyjaciela.
Widok krainy, pełnej bogactw, mlekiem i miodem płynącej, rozłożonej u stóp — tylko jednego Zbawiciela świata, Boga na ziemi, nie skusił, gdy go szatan nagabywał. Pan mógł ulec...
No, i?...
Mógł pan w chwili pokuszenia pomyśleć: będę czynił dobrze, będę to wszystko przetwarzał na nowe wartości, będę przebudowywał, przekształcał, będę działał. Czyż niemożliwa-by była taka myśl?
Taka myśl, moja pani Dorotko byłaby niemożliwa. Ja jestem tylko powierzchu taki niby rozlazły, prostoduszny i niedołęga. Kto wie: czy we mnie niema wewnątrz natury filuta, spryciarza, a nawet kutwy?
Ogromnie, ogromnie.