Aha?
Tu znalazłam, na tutejszej mojej pustej drodze. Że sobie jestem nauczycielką ludową, to już przez to samo nie mogę zażywać pewnych przymiotników, przynależnych do rzeczy i spraw świata wyższego, wielkiego...
Pani wie aż nadto dobrze, że ja takiemi myślami się nie zabawiam. Nie o tem wcale mowa, że pani jest nauczycielką, społecznie upośledzoną, towarzysko pokrzywdzoną i tam dalej. Pytałem się, gdzie pani znalazła górnolotne przymiotniki dla tego, ażeby się uwolnić od myśli, od podejrzenia, które mi się nasunęło niechcący.
Cóż to za podejrzenie?
A że, może i pani, czego Boże broń! kocha się we mnie?
Mówił pan tutaj, przechwalał się pan, że tyle ma sukcesów, taki nawał triumfów, jak się to mówi na wielkim świecie, — »konkiet«, — że moje wyznanie byłoby chyba zbyteczne, mogłoby nawet niepotrzebnie przeważyć i tak już ciężką szalę.