Zdarza się! Zdarza się, że trup tu gości, a dusza błądzi gdzieś daleko, daleko, o setki i setki mil. Zdarza się, że tu ciało śni jakiś okropny, przyziemny, doczesny sen, a dusza błądzi, żyje, pląsa, raduje się tam, o setki i setki mil, w jakichciś niebiosach swoich. O, dola moja, dolo!... (szlocha).
Panie! Ocknij się pan. Rozmawiajmy.
O czemże ja z panem mam rozmawiać?
O tej właśnie pańskiej doli. Czy żona pańska jest zalotna?
Wcale nie! Właśnie że nie! To była zawsze najuczciwsza, najczystsza dziewczyna, najszlachetniejsza kobieta. Czyż jabym stał, czybym się tak rozpadał o zalotnicę?
Więc tylko ja jeden miałem na nią tak fatalny wpływ, że się dla pana do cna, do gruntu zmieniła? Tylko ja?
Pan!
Moje tutaj wykłady, moje zabiegi, rozmowy, wszyst-