Ja o tej chwili tak strasznie... tak strasznie... dawno marzyłam...
Bo ty, dziecko, zdolna jesteś do upajania się uczuciami, nie do upajania się pocałunkami... Ale to się zmieni. To się zmieni...
Jak pan zechce, tak będzie...
Jak pan zechce... Otóż pan zechce cię wprowadzić w życie. Będziemy troszeczkę hulać... Bo ja jestem człowiek wesoły, nawet pusty. Lubię knajpować nocami, patrzeć na tłum pijany, tangujący, shimmujący, jawujący, gdy wszyscy musują, jak szampańskie wino. Dym, gwar, dowcip, pękają niezrównane, jedyne w swoim rodzaju określenia, których za dnia się nie usłyszy. Piją wszyscy, piją artyści i uczeni, subtelni poeci i wyszukane snobinety. Późna noc...
I to ja... tam?... Ja jestem taka prosta, taka z prowincyi...
Nauczymy się wszystkiego. Jedna noc starczy ci za całe kursy.
I jakże to? My tu z mężem stoimy na czele towa-