bawy, mistyfikacyi i wakacyjnej dziecinnady prezentować człowiekowi, piastującemu wysoki urząd.
Dziecinnady, mistyfikacyi, zabawy... wysoki urząd...
Czyliż koledzy myślą na seryo mówić z ekscelencyą o farsie, o tym śnie poranku letniego, który tu odgrywaliśmy przed wyjazdem na zamek?
Nie rozumiem! Farsa?... Nie rozumiem!
Czyż pan profesor odrzuca swą władzę nad zamczyskiem?
Wkrótce wysoki gość nadjedzie, więc panowie musicie się naradzić z ofiarodawczynią gruzów zamkowych, co właściwie zamierzacie z temi gruzami robić. Ja nie wchodzę w rachubę, ani nawet nie należę do rady.
Co kolega mówisz! Rzecz jest dokonana! Jeżeli nie sporządzona rejentalnie, to zamknięta de facto, skoro ofiarodawczyni na pana górę z zamkiem ceduje.
Ach! Więc kolega brał na seryo ten kawał?