A z biblioteki w białych oprawach z cielęcej skóry zrobili we wsi trotuar. Tom przy tomie pracowicie ułożyli formatami, — foliały, czwórki, ósemki, — w błocie ukraińskiem i wyprowadzili pyszny chodniczek wzdłuż wsi.
Dziękuję koledze. To jest argument. To jest dowodzenie, oparte na doświadczeniu.
To jest opowieść o pewnem zdarzeniu, które zaszło daleko od nas, na dzikich polach, — a nie żadne dowodzenie.
A nie! To jest argument. Lud ma straszliwie długą pamięć. Porębiany od niepamiętnych wieków były twierdzą przemocy, siedliskiem tyranii, gniazdem gwałtu i instytucyą ucisku. (Do księżniczki). Przepraszam, że używam takich wyrazów...
Proszę pana profesora o nieodmawianie sobie przyjemności użycia żadnego wyrazu.
Dziękuję za ten list żelazny. Otóż — wreszcie stare zamczysko runęło w gruzy. Na wieki! Oczy ludu widziały, iż runęło na wieki. Legenda poniosła wieść od wsi do wsi, od chaty do chaty, od wezgłowia do wezgło-