Jednem słowem: im mniej światła, tem lepiej?
Pytanie jest zanadto kategoryczne, żeby na nie odpowiedzieć. Niewątpliwe jest to, iż zachodzi potrzeba wyciągnięcia nad rzeszą tutejszych nauczycieli rąk jakichś mocnych, pokaźnych, wszechwładnych, któreby z nich ściągnęły nasz szkodliwy urok. Zachodzi taka potrzeba, wierzcie mi!
Ach! Ach!
Z najgłębszem zdumieniem słucham tego, co pan profesor tutaj głosi. Jest to coś absolutnie innego od wykładów w stolicy. Jest to jakieś przykre, bolesne, okropne samozaprzeczenie. Jestem w głębokiej rozsterce. Chcę zapytać...
Słucham.
Czy pan przyjmuje darowiznę zamku?
Skądże!... Nigdy w świecie. Ale są przecie ci panowie, gremium profesorów...
Ja tu już nadmieniłam, że mogę ofiarować zamek tylko panu. Taki był mój kaprys.