Nie wielką wyskrobałem sobie karyerę...
To tak się bronisz! Skoro nie umiesz sam, to ja cię zastąpię. (Do Przełęckiego) Wiedz pan, żeś trafił na prostych, lecz uczciwych ludzi. My nie mamy w duszach matactw i oszustw...
Matactw, oszustw... Mówiłem o zwykłych ludzkich ambicyach, które u małżonka pani...
Nic nie wiesz, co tu zaszło. Pan Przełęcki wszystko tu przewrócił do góry nogami. Księżniczka wyjechała bez pożegnania się z nami, bo takich narobił plotek. I to profesor... Wstyd!
Plotki, nie plotki... Sama pani mówiła...
Powtarzam panu w oczy: — wstyd! Pan nie ma nie tylko swojego zdania, ale zwyczajnej powściągliwości języka!
Że się tam człowiekowi to i owo wymknie... Zapewne, jest to wada. Ale któż z nas jest bez winy?
To jest tensam człowiek, który nas tu tak olśniewał!