wymustrowane, i na uczucia, dyscyplinowane w szkole logiki. Po powrocie do Krakowa z wycieczki w góry, z głębokim rozmysłem napisał był list do doktora Aloizego Żwirskiego z obszernem wyłuszczeniem dość dziwnej propozycyi. Prosił o pożyczkę pięciu tysięcy rubli na dwuletni okres czasu. Jako ewikcyę zwrotu w razie swej śmierci, lub jakiej nieprzewidzianej katastrofy, przedłożył doktorowi projekt spłat rocznych, które w jego imieniu i zastępstwie uiszczać będzie lekarz warszawski, dr. Bronisław Ustański. Ten, po dostatecznej dyskusyi zobowiązał się dać poręczenie na wekslu przez Ryszarda wystawionym. Ponieważ zaś dr. Brus miał nawet kiedyś w płockiem szmatek ziemi po ojcach kolonistach, posiadający wartość kilku tysięcy rubli, więc owe „dobra“ miały figurować, jako ostateczny zastaw pewności spłaty długu. Doktór Żwirski odsłonił się, jako prawdziwy (grubo zbogacony) gentleman. O żadnym zastawie nie chciał słyszeć. Przyjmował zaświadczenie wekslowe co do pożyczki pięciu tysięcy, udzielonej Ryszardowi Nienaskiemu i przysłał mu na tę sumę czek do jednego z banków w Krakowie. Oto wszystko. Łatwość w dokonaniu tranzakcyi może nawet ubodła nieco dłużnika. Rozumiał, że mu wierzą, gdyż okazał tam, w owej Posusze, iż nie jest szelmą. Nadto domyślał się sukursu w przyśpieszeniu decyzyi ze strony pani Lenty. I ten domysł nie był mu również przyjemny. Lecz nie było wyboru. Pierwszy krok na ścieżce spekulanta, pierwszy manewr milionera — in spe. Korespondencya, prowadzona w tych sprawach pieniężnych z domem doktorostwa Żwirskich była sucha,
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 02 - Zamieć.djvu/012
Ta strona została skorygowana.