Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 02 - Zamieć.djvu/025

Ta strona została przepisana.

głodne jednego tylko kształtu, okrutne i złowrogie dla ludzi za wstrętną ich wszędzieobecność, za ich niewiadomość o istocie zgryzoty, za ich śmiech katowski, dziki, tratujący bezsilną niedolę. Myśl się zwęziła i spłaszczyła, stała się twardą i ostrą, jak kinżał. Jakże być mogło inaczej? To miasto porwało i ci ludzie pochłonęli w swych wirach duszę świata, serce zjawisk. Zginęła jedna kobieta, „puściła się“ jedna więcej dziewczyna? Nie! To ziemia umarła, dusza czująca stała się bezpłodną, a cmentarz o tysiącu grobów zaległ od krańca do krańca... Jakże się było dowiedzieć, od kogo wyrwać tajemnicę, gdzie Xenia jest w mieście Paryżu? Wypatrywał, wypatrywał, wypatrywał zza szyb autobusów, z wyżyny starych tramwajów — aż do pęknięcia oczu, — jeżdżąc umyślnie wzdłuż i wpoprzek, tam i sam, najrozmaitszemi ulicami, — w tłoku podziemnych kolei, na stacyach. wśród wiru pieszych. Mijały dnie i tygodnie wałęsania się aż do późnej nocy w tłumach z jedną wciąż myślą i z tą iskiereczką nadziei zagaszoną od westchnień, zalaną łzami, — że ją przypadkiem spotka. Wyczerpie się przecie wszelka moc kary, — Bóg się zmiłuje. Ta przepaść, na którą między nim i sobą wskazała przez swój zakaz, — zginie z oczu, odejdzie ze snów! Rozpytywał przeróżnych bywalców, wydrwigroszów, najemników do każdej usługi, włóczykijów, knajpiarzy, hultajów nocnych, gogów paryskich i zawadyaków, hyclów i chodzików, którzy znają wszystkich niemal w tem mieście i wszystkie plotki umieją na pamięć. Znali tu w istocie skryte brudy wszystkich mężczyzn i