Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 02 - Zamieć.djvu/049

Ta strona została przepisana.

stępnym roku począł bić szyb trzeci. Akcyonaryusze zabronili dalszego awanturowania się. Poczęto, stosownie do ich życzeń, eksploatacyę, lecz cała afera kopalniana pochłonęła tak wielkie sumy, że akcye Uj-Kahul poczęły na giełdzie spadać. Spadają też ciągle i stale. Jest to, jak mówią, psi interes. Inżyniera naczelnego nie można wyrzucić, bo po takiem postawieniu sprawy nikt jej prowadzić nie chce i nie może. Zresztą on faktycznie jest w porządku, gdyż kopał tylko do normy pokładu węglowego, a masa tam jest głębiej. Co do mnie, to ja skupuję te akcye Uj-Kahul. Liczę, że dopiero eksploatacya może zbadać istotną wartość tych kopalń. W interesie całej afery nie mogę nabywania tych akcyi czynić zbyt jawnie i zbyt pośpiesznie. Nie mogę tego czynić osobiście. Patrzą tu na mnie ze wszech stron. Niech pan kupuje na giełdzie akcye Uj-Kahul. Ręczę, że pan nie straci, a zarobić można grubo.
— Kupować za gotówkę?
— Niekoniecznie.
— Mam bardzo mało pieniędzy, żeby ze swego na seryo kupować, a na powiększenie kursu trzeba będzie pewno długo czekać.
— W takim razie niech pan kupuje dla mnie. Ja dostarczę gotówki.
Nienaski uśmiechnął się złośliwie. Mruknął:
— Nie zachwyca mię rola strohmana.
— Więc niech pan kupuje za swoje, za wszystko, co pan posiada.
— Zobaczę. Zresztą — mogę kupować i dla pana, byle ta rzecz pozostała między nami.