Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 02 - Zamieć.djvu/075

Ta strona została skorygowana.

Gdy Czarnca nastawał, żeby odpowiedzieć co do tej sprawy w zasadzie, w — zasadzie przystał.
Po odjeździe tego człowieka długo chodził w swym pokoju wzburzony do głębi. Zarysowały się przed oczyma nowe perspektywy życia. Praca w Paranie wśród osadników polskich, parobków i małorolnych, którzy są najdzielniejszymi kolonizatorami dzikiej puszczy. Osiąść wśród nich na czas pewien, poznać tam wszystko i zacząć pracę! Możeby tam znowu wrócił w serce entuzyazm młodości, utracona wesołość świszczypały, który świat odkupuje, zbawia i podpiera od świtu do nocy. Teraz musiał zabiegać około swych i cudzych spraw i to z podwójną pieczołowitością. Zaangażował się był porządnie w kupno akcyi kopalń węgierskich i chciał wycofać pieniądze, a zarazem coś przecie zyskać. Tymczasem te akcye nieznacznie, lecz wciąż spadały. Ogrodyniec pocieszał go nadzieją, że chwila odwetu jest blizka, i że on sam skupi wszystkie walory Uj-Kahul. Już teraz nawet gotów był nabyć akcye, będące w posiadaniu Nienaskiego po cenie nominalnej, a więc ze znacznym dla posiadacza zyskiem. Należało czekać, żeby nie przyjmować łaski od tego uprzejmego starca...
Pewnego dnia, już w drugiej połowie stycznia, właścicielka hotelu, a zarazem jego odźwierna, roztaczająca nad swymi gośćmi macierzyńsko-plotkarską opiekę, zastukała do pokoju Nienaskiego i po rozmaitych przedwstępnych ceregielach zwróciła jego uwagę na pewną ważną okoliczność. Ostrzegła go po prostu, żeby się miał na baczności, gdyż osoba jego i mieszkanie podlega nadzorowi. Szpiegują go.