gmach dzisiejszego życia — miliarder in partibus infidelium, posiadający kilkaset pożyczonych franków w kieszeni — i akcye na giełdzie — idealista giełdziarz — cha, cha! Bolesław Chrobry w wygniecionych spodniach i podstarzałej marynarce, biegający po Paryżu za lekkomyślną panną! Kazimierz Wielki, porwany w pół drogi przez Esterkę — strohman giełdowy z bohaterszczyzną, zapiętą w tajnej kieszeni kamizelki bojową agrafką!
Wałęsał się od drzewa do drzewa, złorzecząc sobie — ciskając sobie w twarz nazwy szpiega, szpicla, babskiego detektywa. Nie władał już sobą, przypatrując się postępowaniu Xenii. Krew zalewała mu mózg. Łzy kapały z oczu w ściek, nad którym się czaił, wypatrując, biegnąc od drzewa do drzewa. Stawiał na kartę całego siebie w tym jednym celu, żeby przestać czuć to wszystko. Zatrzymać się! Odejść! Wrócić! Ale odejść nie mógł. Znowu przecie szła w towarzystwie jakiegoś draba. Znowu z tym rozmawiała. Tymczasem panna Xenia zostawiła i tego nowego towarzysza trotuaru wśród przesuwającego się tłumu, a sama podbiegła do okna jednej z największych kawiarń i długo przypatrywała się temu, co było w jej głębi. Szybko pchnęła drzwi, obracające się na swej osi, i zagarnięta została do środka przez ten wiatrak, mielący ludzi. Nienaski stracił ją z oczu. Poszedł za jej przykładem. Zbliżył się do wielkiej szyby i zajrzał. Szyba była zapotniała do połowy, lecz z boku jej, równolegle do ramy, utworzył się pas czystego szkła. Ryszard zobaczył Xenię, siedzącą tuż, niemal pod tem oknem. Była
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 02 - Zamieć.djvu/100
Ta strona została skorygowana.