Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 02 - Zamieć.djvu/115

Ta strona została przepisana.

Wreszcie wyszły, kierując się pod górę. Ryszard podążył za niemi i wkrótce dostrzegł, że dwie ścigane przezeń kobiety weszły w furtkę, umieszczoną w jakiejś wyniosłej ścianie. Zbliżył się do tego miejsca i zajrzał. Świeciło się w ogródku, który był czemś w rodzaju dawnego wirydarza klasztoru. Między ogołoconomi drzewkami umieszczono kilka stolików, i ruchliwy chłopiec roznosił tam piwo gościom w kaszkietach. Z tego ogródka zstępowało się po schodach, w dół do oświetlonych drzwi, z za których dawały się słyszeć siarczyste huki i rznięcie taneczne orkiestryonu. Nienaski rozejrzał się w tem miejscu i zoryentował, iż to jest klasztor, czy kościół opustoszały. Nad głównem jego wejściem gorzał napis z liter oświetlonych, głoszący, że tutaj mieści się kinematograf. Tropiciel kazał podać sobie „bock“ piwa, ażeby mieć prawo do zajęcia miejsca tuż przy wejściu. Po chwili zsunął się w głąb przedsionka, w pewien rodzaj kruchty, gdzie zajął punkt obserwacyjny tego rodzaju iż mógł widzieć całe wnętrze. Było to podziemie, zapewne dawny sklep cmentarny klasztoru. Beczkowe sklepienie było czarne, czy może tylko niedostępne dla skąpego światła. Po bokach i w głębi dawały się widzieć wnęki, czy nisze, w których teraz urządzono bufety z piwem i tanimi smakołykami, rozłożonymi na desce. Zamiast posadzki ubito z gliny klepisko i wysypano je piaskiem... Gaz umieszczony po ścianach w szkłach, naśladujących kształtem świece, dawał tej sali jakieś śniade, iście trupie zabarwienie. Publiczność składała się z frantów w kaszkietach, czapkach i melonikach. Panie i panny były