w piekłach istnienia, sięgając z głębiny serca do gwiaździstych niebiosów.
Pod koniec kwietnia, gdy interes sprzedaży terenu i domu dojrzał już zupełnie, gdy cena kupna stanęła w pewnym zenicie i nie dawała się już posunąć, Nienaski umyślił zgodzić się na tę cenę. Należało jechać do Paryża w celu załatwienia formalności prawnych. Opuścił tedy te miejsca i wrócił do swego paryskiego hoteliku. Zastał tam wiele listów. Wiedziano już o spadku, więc żądania składek, zapomóg, pożyczek... Szukał wśród tego wszystkiego jednej koperty i jednego charakteru pisma. Lecz nie znalazł nic. Czynił to, oszukując swą wymustrowaną siłę woli, w konspiracyi przed swem sumieniem, dumą i wytrwałością. Co więcej, posłał lokaja hotelowego, ażeby w pensyonacie dowiedział się, czy mieszka tamże niejaka panna Granowska. Służący wrócił z wiadomością, że osoba tego nazwiska wyprowadziła się przed kilkoma tygodniami z pensyonatu, a gdzie obecnie przebywa — niewiadomo. Nazajutrz po przybyciu Ryszard pojechał do adwokata, prowadzącego sprawę starego Granowskiego. Adwokat kręcił, wyłgiwał się i blagował. Widać było, że wcale nie zajmuje się swym klientem. Był raz w więzieniu dla zasiągnięcia jakiegoś szczegółu i tem się wciąż popisywał, jako akcyą. O córce nic nie wiedział, gdyż się do niego nie zgłaszała. I to było wszystko.
W kilka dni po przyjeździe, wśród listów, które teraz stałą falą zaczęły napływać, Nienaski znalazł list francuski z niedokładnie wypisanem na kopercie swojem nazwiskiem. Gdy po rozerwaniu tej koperty
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 02 - Zamieć.djvu/192
Ta strona została skorygowana.