poszły różne wieści ze świata mody, literatury, teatru, z polityki i publicystyki, których przecie nie podobna było nie słuchać.
Pani Lenta przywiozła swe biżuterye, rzeczy cudne. Kładła je na się od niechcenia, idąc do wspólnego obiadu, albo na czas poobiedniej rozmowy w salonie, przy gościach. Miała chyba po temu prawo, skoro te rzeczy posiadała. Czyniła to dla swej satysfakcyi, bo w Posusze — któż je mógł widzieć i ocenić? Kilkakroć oczy Xenii spoczywały z lubością na tych ślicznych precyozach, które wszyscy admirowali. Jednak rezultatem tego zainteresowania się była prośba o sprzedanie w mieście jedynego jej pierścionka pamiątkowego, który miała od Ryszarda. Powiedziała, że za te pieniądze będzie teraz żyła, dopóki nie ozdrowieje na dobre i nie dostanie płatnej posady, kędyś tam w biurze przy kopalni „Xenia“.
Z nadejściem lata, podmówiony przez panie Lentę i Sabinę, lekarz z miasta doradził Xenii, żeby wyjechała z tego miejsca w jakieś zupełnie nieznane, naprzykład do miejscowości położonych z tamtej, południowej, węgierskiej strony Tatr, do Tatra-Łomnicy, nad Szczyrbskie jezioro, do Szmeksu albo Seplaka. Radził także, ażeby się starała chodzić w tameczne góry, bawić się choć trochę, choć czasem. Pani Sabina i pani Lenta znały te miejsca na Spiżu. Postarały się, żeby tam ściągnąć różnych turystów, młodzież wesołego typu, przystojnych i dowcipnych wisusów z „polskiej strony“, artystów cygańskiego pokroju, literatów i dziennikarzy. Czarujące miejsca tameczne odrodziły Xenię fizycznie. Lubiła chodzić
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 02 - Zamieć.djvu/249
Ta strona została skorygowana.