Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 02 - Zamieć.djvu/269

Ta strona została skorygowana.

poli. Stary był ów otoczony murem ogród willi z ośmnastego wieku — w Chaville pod Paryżem. Mur niezbyt wysoki, gruby, z poczerniałej cegły, na szczycie swym okryty rzęsiście wmurowaną w cement ostrą szczeciną z tłuczonego szkła. Ten najeżony, zębaty wierzchołek ogrodzenia połyskiwał w świetle księżyca tysiącem igieł, nożyc, pił, haków...
Toż to ona sama — nazwiskiem niegdyś Granowska, imieniem Xenia — mieszkała w tej starej i bogatej willi w Chaville z mężem swym, czy kochankiem, malarzem Leszkiem Śmicą. Taki porządek przyszłości ukazało widzenie. Czemu taki a nie inny? Któż to zrozumie logikę snu? Tam na rogu, w prawem skrzydle jest pracownia nowego „pana“ — szeroka galerya z górnem światłem, zawieszona gobelinami i dywanami, tak ciekawa dla zgromadzonych przez znawcę bronzów, zbroi, makat, sztychów, rzeźb, zabytków, japońskich i etruskich waz...
W drugiem skrzydle mieści się mieszkanie „pani“. W te to okna pada światło księżyca. Ciemne żaluzye, spuszczone aż do samej dolnej ramy, nie przepuszczają blasku, to też on trwa odbity i uwięziony w szybach, niby w lustrze. Ciemno w pokoju. Tylko jeden mały na suficie promyczek o wszystkiem powiada...
Skąd Ryszard wyszedł i jakiemi dąży drogami, tego rozumem nie wiedziała, gdy nie mogła się zdobyć na żadne przypuszczenie. Spostrzegła go dopiero wtedy, gdy się przedzierał w dali poprzez rowy, zarośnięta trawą, rzęsą i skrzekiem, pełne rudej wilgoci i niż kiego tataraku, — gdy przeradzał kolczaste