za los, wygrywających w głównej wygranej pięćkroć sto tysięcy, — a w drugorzędnych — pięćdziesiąt, dwadzieścia pięć, — wreszcie po dziesięć tysięcy lirów. W razie sprzedaży dwu milionów losów, bankierzy osiągali sześćdziesiąt milionów lirów, czysty zaś zysk, po odtrąceniu wszystkich wydatków, jakie miała pochłonąć loterya, powinien był dać co najmniej dwadzieścia milionów, czyli sto procent. Ten interes dobroczynny, przedsięwzięty w celu niesienia pomocy i ulgi cierpiącej ludzkości, był jasny, jak słońce. Teść pana Oscalai, bankier Horacy Crumb, był jednym z najsolidniejszych promotorów przedsięwzięcia i włożył w tę sprawę niemal cały swój majątek, co jego zięć udowodnił panu Granowskiemu oczywistemi dokumentami. Kapitalista polski wziął pod rozwagę tę aferę i coraz częściej toczył o niej rozmowy z kierownikiem banku. Niepostrzeżenie ulegać począł radom i wskazówkom doświadczonego finansisty. Oscalai był ociężały w ruchach, spokojny i chłodny. Jego grzeczność i subtelna wytworność była jak gdyby przymusem leniwca, któremu z konieczności ulegał. Nie narzucał się magnatowi z północy, ani go do udziału w przedsięwzięciach zachęcał. Z odcieniem raczej niechęci i znużenia, niż jakiegokolwiek innego afektu, wdawał się w dyskusye o zyskownych lokatach pieniędzy. Stało się jednak, że pan Granowski tak postępował w tych sprawach, jak Oscalai zalecił. Po pewnym czasie bardzo grube sumy ze spadku po Ryszardzie Nienaskim umieszczone zostały w szeregu pozycyj instytutu dobroczynnego.
Po objęciu w posiadanie willi de Granno, właści-
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/021
Ta strona została przepisana.