i zanoszący się śmiechem, który przypominał końskie rżenie i świńskie kwiki, z konceptów na głos wyczytywanych, byli pierwszymi nauczycielami życia małej Inezy.
Najciekawszymi osobnikami w tym rodzie był ojciec Berto i syn — Cesare. Z życiorysami obudwu zaznajomiła pana Granowskiego signora Oscalai tak szczegółowo i wszechstronnie, iż obadwaj byli dlań w zupełności wiadomi, zanim ich zobaczył. Sama pani Oscalai zbadała to życie w długich z Isoliną rozmowach, w plotkarsko-uczuciowych wynurzeniach, jakie jedynie kobieta kobiecie powierzyć zdoła.
Ojciec Berto strawił całe życie we Florencyi na roznoszeniu gazet. Jego to właśnie chrapliwy, jakby naszczekujący głos pan Granowski słyszał był oddawna, rozlegający się zawsze w ulicach, — wrzask nieznośny, jednotonny, złożony z początkowych sylab tytułów gazet najbardziej poczytnych — Corriere della sera, Giornale d’Italia, Fieramosca, Il Mattino, Tribuna, Avanti, — które utworzyły zlepek: „Co-gio-fie-ma-tri-vanti“... Długą pracą, ciężkiemi oszczędnościami, pożyczkami Berto zdobył po wielu latach rower i na nim, po otrzymaniu z agencyi dzienników, obiegał przedmieścia, wydając przed bramami will i na odległych drogach swój okrzyk przeraźliwy, ochrypły i żałosny. Był to symboliczny wyraz, zwiastujący o bieżących dziejach rodu ludzkiego, bezmyślny i niemal obłąkany, skłócony w sobie a zrośnięty w jedno ze sprzecznych pierwiastków, — jak te dzieje. Berto codziennie wstawał przed świtem, ażeby w lecie prażyć groch, a zimą
Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/027
Ta strona została przepisana.